Archiwum 24 listopada 2013


PODSUMOWANIE CZĘŚĆ 2
24 listopada 2013, 11:12

Sama nie zauważyłam kiedy znalazłam się w jego ramionach. W jednej chwili stałam na schodach patrząc zszokowana a w drugiej czułam uścisk jego delikatnych a jednocześnie męskich ramion.
  - Jak to możliwe ?! - zawołałam kiedy stwierdziłam, że przywarliśmy do siebie zapominając o Chrisie.
  - Przyjechałem tutaj pół roku temu. Nawet nie wiesz jak nie mogłem się doczekać twojego przyjazdu ! - Uśmiechnął się szeroko i już chciał mnie ponownie wziąć w ramiona kiedy mój braciszek przerwał.
  - Nie zapomnieliście o mnie ? - zapytał z tym swoim francuzkim akcentem – Ja nadal tu jestem i też się cieszę siostrzyczko, że tu jesteś – Wyciągnął ręce w geście uścisku a ja przywarłam do niego promieniejąc z radości.
  - Ja się cieszę jeszcze bardziej głuptasie – jego potężne ramiona miażdżyły mnie tak, że nie umiałam oddychać – ale teraz dobrze by było zaczerpnąć trochę powietrza.
  Puścił mnie kiedy kończyłam te słowa.
  - Pewnie już znudziłem ci się i wolisz pobyć z swoim Nicholasem – zrobił naburmuszoną minę i zrobił kilka kroków w stronę wyjścia. Złapałam go za rękę i pociągnęłam do siebie.
  - W prawdzie mówiąc chciałam spędzić trochę czasu z wami obyma.
  - I niby mamy się tobą podzielić ? - zażartował Nicholas.
  - Jeśli nie dacie rady …
  - Może pujdziemy do salonu ? - Zaproponował Chris.
   Następne chwile opowiadałam im jak to wybrałam się na malutki spacerek ( nie wspominając o domku na drzewie, który odkryłam po drodze ). Oczywiście nie dało się ominąć parę ripost Chrisa, które były komentarzem do wszystkiego co robiłam. Potem wspomniałam o mojej gadatliwej współlokatorce, do której ( aż dziwne ) Chris nie miał żadnych zastrzeżeń.
  - No więc podsumowując miałam dziś bardzo emocjonujący dzień – mówiąc to westchnęłam z ulgą, ponieważ ten dzień powoli dobiegał końca.
  - No to nieźle. Ale to i tak nie przebije tego dnia w którym Nicholas wywalił spaghetti na Sophie ! Gdybyś widziała jej minę ! Była czerwona jak burak – Chris zaczął się śmiać tak głośno, że wszyscy wokół patrzyli na nas jak na obłąkanych.
  - To nie było specjalnie – zaprzeczył Nich – ale muszę przyznać, że to było niezłe – i chwilę potem dołączył do mojego braciszka, który o mało nie spadł z krzesła, nadal się śmiejąc.
   Nagle w salonie zrobiło się strasznie cicho. Śmiech chłopaków ustał równie szybko jak inne rozmowy. Do pokoju weszła wysoka blondynka. Miała długie, chude nogi i wielkie okrągłe piersi, które wylewały się z obcisłej bluzki. Za nią maszerowały dwie dziewczyny, na które nie zwróciłam nawet uwagi ponieważ wszystkie trzy szły prosto w stronę naszego stolika.
  - Och – mruknął Chris – O wilku mowa.
  - Cześć Nicholas ! Cześć Chris ! - Blondyneczka podeszła bliżej stając naprzeciwko zdezorientowanego Nicholasa – Właśnie słyszałam, że przyjechała twoja siostra i przyszłam ją … - w tym momencie spojrzała na mnie jakby dopiero teraz się zorientowała, że tu jestem – Och ! To zapewne ty jesteś Julie ! - mówiąc to podeszła i uścisnęła mnie lekko. Kiedy się nachyliła z trudem powstrzymałam kichnięcie. Jej perfumy były tak mocne, że czuć je było na kilometr !
  - Tsaa – odparłam kiedy wypuściła mnie z objęć i stała tak uśmiechając się.
  - Jestem Sophie, na pewno Chris ci o mnie wspominał ?
  - Niebardzo – odpowiedziałam zakłopotana. Wtedy Sophie spojrzała na niego z urazem. A może mi się tylko wydawało ?
  - Och, nic nie szkodzi. Chciałam się tylko przywitać. Twój brat tyle o tobie wspominał. Ale do rzeczy – mówiąc to spojrzała na swoje przyjaciółki. Dopiero teraz miałam okazję przypatrzeć się im uważnie. Wyglądały jak bliźniaczki. Ich ciemne włosy sięgały do ramion a smukłe figury świadczyły, że z pewnością nie były modelkami w porównaniu do Sophie. Oczywiście nieoznacza to, że nie były ładne. Po prostu w cieniu swojej przyjaciółóki nikt nie zwracał na nie zabardzo uwagi – Pojutrze jest impreza na twoją cześć. Oczywiście jest ona tajemnicą więc spowiadanie się dyrektorce nie jest dobrym pomysłem . I nie może zabraknąć na niej honorowego gościa – mówiąc to spojrzała na mnie wyczekująco.
  Jednak ja nadal myślałam nad słowem IMPREZA. Po co właściwie ktoś miałby organizować przyjęcie na moją cześć ? Jestem zwykłą uczennicą, która jak wszyscy przyjechała się tu tylko uczyć. Nie jestem nikim ważnym chociaż mój braciszek z tego co wiedziałam był dość lubianym w Akademii ale to nadal nic nie zmieniało.
  - Tak jasne – usłyszałam własne słowa, które rozweseliły jeszcze bardziej Sophie – Oczywiście, że przyjdę.
  - Świetnie. Wszystkie szczegóły powiem ci dzisiaj na kolacji. Mam nadzieję, że usiądziesz z nami przy stoliku ? - zapytała.
  - Jak mogłaby z nami nie siedzieć – głos Chrisa był przekonujący.
  - Zatem do kolacji Julie ! Pa ! - mówiąc swoje słodkie „pa” wyszła z salonu stukając wysokimi obcasami o starą, drewnianą podłogę.
  Usiadłam na krześle nadal nie zabardzo wiedząc co się przed sekundą wydażyło.
  - Woow – mój komentarz był krótki jak spudniczka Sophie ale opisywał to wszystko we właściwy sposób.
  - Ciekawe co ta jędza knuje tym razem – głos Nicholasa był podejrzliwy – Ona jest miła tylko wtedy kiedy chce się komuś podlizać.
  - Dlaczego ktokolwiek miałby mi się podlizywać ? – Spytałam zaskoczona.
  - Sam nie wiem ale co do jednego miała rację – Chris powoli wstał od stołu szturchając Nicha w ramię – za niedługo jest kolacja i nie może ciebie tam zabraknąć. Możesz zabrać tę swoją współlokatoreczkę Vic czy jak ona tam ma.
  - Tak to prawda. Musimy się zbierać. Do zobaczenia Julie – Nicholas schylil się i pocałował mnie w policzek jak to zawsze robił na pożegnanie.
  Jeszcze długo siedziałam przy stoliku sama myśląc o co w tym wszystkim chodziło. Jednak zdałam sobie sprawę, że jestem obiektem spojrzeń wszystkich, którzy byli w tym pokoju. Obserwowana zerwałam się szybko z krzesła i poszłam szybkim krokiem na korytarz.
  Pokonałam parę korytarzy i schodów i nawet się nie zorientowałam a byłam już przed drzwiami. Otwarłam je powoli mając nadzieję, że zobaczę porozwalane ciuchy na moim łóżku. Jednak obraz był zupełnie inny :
  Victoria stała na środku pokoju składając moją bluzkę z koncertu Linkin Park po czym włożyła ją na półkę w szafie w idealnej kosteczce.
  - Długo cię nie było – powiedziała nadal składając moje ciuchy – pomyślałam, że jak wrócisz będziesz zmęczona całą podróżą i jeszcze tym czytaniem książek, że nie będzie ci się chciało układać tych wszystkich ciuchów dlatego ...
  - To bardzo miłe z twojej strony – usiadłam na łóżko – ale nie musiałaś. Co prawda jestem trochę zmęczona ale mam inne wieści.
  - Mianowicie ? - zapytała zaniepokojona.
  - Mianowicie mam propozycję – powiedziałam uśmiechając się do niej. Mało kiedy trafia się współlokatorka, która pomaga ci rozpakowywać twoje rzeczy – Czy nie chciałabys usiąść dzisiaj na kolacji przy stoliku z moim bratem i resztą ?
  Kidy to powiedziałam jej mina zmieniła się na kompletnie zaskoczoną. Pozytywnie zaskoczoną.
  - Żartujesz ?! Przy stoliku Vip-ów ? - słysząc słowo „vip” skrzywiłam się.
  - Żadnych Vip-ów tylko moich znajomych i ich znajomych – te słowa zabrzmiały jakoś dziwnie ale nic nie szkodzi bo do Victori dotarło wszystko.
  - Jeszcze się pytasz ? Każdy chciałby z nimi siedzieć – odłożyła ostatnią bluzkę do szafy i zamknęła drzwiczki.
  - Bez przesady … ale jeśli nie chcesz się spuźnić to powinnyśmy już wychodzić.
  - Już tylko przeczeszę włosy – po czym z prędkością światła pobiegła do łazienki i w tym samym tępie z niej wrtóciła.
                                 
   Wchodząc do stołówki oniemiałam z wrażenia. Była tak duża jak sala gimnastyczna w mojej starej szkole. Chociaż nie dziwię się trochę. W szkole mieszkało około trzystu uczniów. Z pewnością nie pomieścili by się w malutkim pokoju z paronastoma stoliczkami.
  - Julie ! Tutaj ! - Na samym końcu stółówki przy dużym oknie siedział Nich machając do mnie i do Vic. Po drodze zdążyłam się rozejrzeć. Wszystkie twarze zwrócone były w moją stronę. Nagle poczułam lekkie szturchnięcie . Drobna dziewczyna niechcący uderzyła mnie tacą. Spojrzała na mnie błękitnymi oczami i przyglądała mi się chwilę a potem jakby sobie przypomniała.
  - Strasznie przepraszam Julie ! - zrobiła minę jakbym zaraz miała na nią naryczeć.
  - Nic się nie stało – uśmiechnęłam się do niej – też przepraszam. Powinnam była cię zauważyć.
  Dziewczyna jeszcze przez chwilę się na mnie patrzyła a potem odwzajemniła uśmiech i poszła dalej.
  - Pierwszy dzień a już wszyscy cię znają – powiadziała mi na ucho Vic kiedy kierowałyśmy się w stronę stolika.
  - Sama jestem w szoku – powiedziałam też szeptem bo już dotarłyśmy.
  - Cześć Julie ! - Sophie siedziała koło Chrisa i pachała mi ręką.
  - Siadajcie – zachęcił nas Nich – Co tam się stało z tą dziewczyną ? - zapytał po chwili.
  - Ah, nic takiego. Wpadłyśmy na siebie i to wszystko.
  Usiadłam koło Nicholasa a w ślad za mną Vic zrobiła to samo. Przez chwilę siedzieliśmy tak wszyscy w milczeniu.
  - Ah tak ! Byłbym zapomniał - Przerwał w końcu Chris - Julie poznaj Logana - wskazał średniego wzrostu, brązowookiego blondyna, który siedział niemalże na końcu stołu.
  - Witaj Julie - Powiedział.
  - Cześć - Odpowiedziałam z uśmiechem.
  Następnie wskazał na chłopaka siedzącego tuż obok Logana, który był identyczny. No cóż, bliźniaków tutaj nie brakuje - A to jest Patrick.
  - Hej.
  - Cześć.
  - A to jest oczywiście moja siostra Angelina - dokończył Nicholas - Pewnie pamiętasz ją Julie ?
  - Tak oczywiście - Powiedziałam szybko - Jakbym mogła cię zapomnieć ! - Wstałam i uścisnęłam Angeline mocno.
  - Stęskniłam się - powiedziała mi do ucha.
  - Ja za tobą też.
  Kiedy już wszyscy się poznaliśmy, każdy mówił swobodnie. Nie działo się nic ciekawego. Po prostu wszycy gadali, śmiali się i wygłupiali. Jak normalna młodzież. Oczywiście nie dało się nie zauważyć wzroku Chrisa przeszywającego zdezorientowaną Victorię.
  Nagle wszystkie rozmowy ucichły i do stołówki wkroczyła dyrektorka. Panna Donna Livandii.
  - Och zaczyna się - powiedział Patrick.
  - No to powodzenia Julie - Szepnęła Angelina powoli wstając od stołu.
  Wraz z nią wszyscy jak na rozkaz z jadalni zaczęli wstawać od swoich stolików. W pomieszczeniu zostawali tylko nieliczni. W tym ja.